powiadali o nim bieszczadzki łazik.. Sikorka....z duszą poety..... Bogdana spotkałem przypadkowo ...gdzieś obok Siekierki...chwilę pogadaliśmy ...zrobiłem kilka zdjęć .........i poszlismy na piwo......
jak sie okazało Bogdan był znawcą poezji i literatury .... rzucał cytatami jak z rękawa.....dodając zawsze swój filozoficzny komentarz....
tak takie życie mu odpowiadało.....jak powiadał jestem wreszcie wolnym człowiekiem.....choć nigdy o sobie nie mówił....dlaczego i po co......a zresztą czy to takie ważne...... liczy sie tu i teraz.....
umówilismy sie na jakieś pogaduchy....zdjęcia za jakiś czas ......czas .....czas.....a cóż to jest czas.....nie doczekałem tego czasu ....Bogdan też.....mam tylko nadzieję ze wędruję gdzieś po niebieskich Połoninach.....
Sikorka.... Piękna postać, prawdziwy Duch Gór, prawdziwie Bieszczadzkich...
OdpowiedzUsuńPięknie powiedziane "cóż to jest czas..." Jak zwykle bardzo przejmujące są Twoje bieszczadzkie wpisy, Przemku... Prawdziwie czujesz to miejsce i ludzi, o czym świadczy niniejszy post. Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń